[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jasne. Przegadamy sobie wszystko. Kupię butel-
kę wina  obiecała, a w jej oczach pokazała się
zupełnie inna obietnica.
I naraz Tom odniósł wrażenie, że do dziesiątej jest
potwornie daleko.
ROZDZIAA PITY
W drodze do domu Fliss wpadła do matki.
 Spodziewałam się ciebie  oznajmiła Helen Ry-
man z uśmiechem.  I co, jest tak strasznie, jak wygląda?
 To cudowny dom. Wcale nie straszny. Jest piękny
i rozpaczliwie potrzebuje kogoś, kto by go uratował.
 A on jest zainteresowany?
Fliss uniosła ramiona.
 Nie wiem. Wpadnie do mnie wieczorem, żeby
o tym pogadać. To ma być dla niego, jego dzieci i ro-
dziców, więc muszą razem podjąć decyzję.
 Acotozaczłowiek?  zapytała matka, patrzącna
Fliss z nieukrywaną ciekawością.
 Tom Whittaker. Nowy lekarz na oddziale. Jego
rodzice mieszkają na skraju miasta, może ich znasz.
Eileen i David Whittakerowie?
 Dobry Boże. Oczywiście, że znam. Od lat. Razem
z Eileen chodziłam na kurs do college u, kurs ogrod-
nictwa, oczywiście. Boże mój, to było całe lata temu,
zanim twój ojciec zachorował. Grywaliśmy z nimi
w brydża. Mili ludzie.
 Tak, takie robią wrażenie. I chyba zainteresowali
się poważnie tym domem. No ale Tom panikuje.
 Mądry człowiek. Nie mam pojęcia, jak ty za-
chowujesz spokój, remontując te rudery, ale jakoś
zawsze ci się udaje. Jak idzie z tym ostatnim domem?
PO PROSTU IDEAA 69
 W dzisiejszej gazecie jest ogłoszenie. Chciałam
uprzedzić agenta, że jeszcze nie skończyłam, ale nie
zdążyłam. Zresztą nie sądzę, żeby od razu ktoś chciał
go oglądać.
 A zatem dasz się namówić na kolację czy musisz
biec do roboty?
Fliss otworzyła usta, ale akurat zadzwonił jej telefon
komórkowy, więc wyjęła go z kieszeni. Niestety, tego
właśnie nie chciała usłyszeć, jeszcze nie!
 O wilku mowa. Widzę, że długo pracujesz.
 Wszystko, byle cię zadowolić  odparł agent. 
Mam chętnego do obejrzenia domu.
 Peter, nie! Nie jestem gotowa!
 Ależ jesteś. Tej pary nie interesują drobiazgi.
 Drobiazgi! Tam jeszcze nie ma kuchni!
Mimo wszystko nie zdołała go przekonać. Po paru
chwilach rozłączyła się i spojrzała na matkę z pełnym
żalu uśmiechem.
 To był agent, ktoś chce obejrzeć dom. Pewnie
napatrzyli się już na rozmaite śmieci i są zdesperowani.
Będą wpół do dziewiątej, więc dzięki, ale nie zostanę
na kolacji.
Pojechała szybko do domu i zrobiła wszystko, co
jeszcze dało się zrobić. Nie było to proste, biorąc pod
uwagę, że w kuchni brakowało szafek, pokój od frontu
był zastawiony meblami do granic możliwości, zaś
w sypialni nie było jeszcze dywanu.
Para młodych ludzi przyjechała nieco wcześniej.
Oznajmili, że dom bardzo im się podoba, a dziewczyna
zalała się łzami.
 To straszne  wyjaśniła.  Wszystko, co oglądali-
śmy, było w okropnym stanie albo fatalnie wyremon-
70 PO PROSTU IDEAA
towane, a tu jest po prostu pięknie. Zostały mi tylko
dwa miesiące do porodu. Bałam się, że nigdy nie
znajdziemy domu, do którego będę mogła sprowadzić
się z dzieckiem. Bardzo pani dziękujemy.
Zaakceptowali proponowaną cenę i w ten sposób
dom został sprzedany. Nawet się nie targowali, co
znaczyło, że po zrobieniu jeszcze jednego domu Fliss
będzie w stanie kupić sobie podobny, nie zaciągając
kredytu.
Zaskoczona obrotem spraw, przysiadła na skraju
jedynego wolnego krzesła z filiżanką herbaty. Nie-
długo będzie mogła skupić się na pracy w szpitalu,
swojej pierwszej i prawdziwej miłości. Ale czy tego
chce? Bardzo lubiła także to drugie zajęcie, odkrywa-
nie kolejnych warstw historii w każdym domu. Cieszy-
ło ją, gdy do każdego z uratowanych przez siebie
domostw wprowadzała ciepło i światło.
Tak czy owak, musi wyremontować jeszcze jeden
dom, i powinna znalezć go jak najszybciej, gdyż ci
młodzi chcą wprowadzić się, zanim ich dziecko przyj-
dzie na świat.
Fliss zwykle w takiej sytuacji na parę tygodni
zamieszkiwała u matki. Jeżeli i teraz tak zrobi, Tom zaś
zostanie u swoich rodziców, nie będą mieli gdzie się
spotykać, a ona nie wyobrażała sobie przemykania się
do pokoi hotelowych, by spędzić z nim kilka chwil sam
na sam.
Spodziewała się Toma za niecałe Uoł godziny.
Zjadła kilka herbatników, wzięła szybki prysznic,
potem ubrała się w zinsy i bluzę, która swoje już
przeżyła, ale była przynajmniej czysta. Spryskała się tu
i ówdzie perfumami, pociągnęła rzęsy tuszem, a wargi
PO PROSTU IDEAA 71
szminką, i zostało jej akurat tyle czasu, żeby pobiec do
sklepu i kupić butelkę czegoś musującego. Tom, oczy-
wiście, przyjechał wcześniej, i czekał przed drzwiami,
gdy wróciła.
 Szampan?  Spojrzał na nią bacznie.  Mam
nadzieję, że nie świętujesz przedwcześnie kupna Red
House.
 To tylko wino musujące, nie ma wiele wspólnego
z szampanem. Ani z Red House. Sprzedałam właśnie
ten dom.
 Co? To świetnie! Nie wiedziałem, że jest na
sprzedaż.
Uśmiechnęła się, otworzyła drzwi i wprowadziłago
do środka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp6zabrze.htw.pl
  •